B a n i a l u k i II
Nadmiar medali na piersi rzecz podejrzana
Kameleon
W żałobie zmienia kolory czerni
Diabeł też ma zalety
Jest nieprzekupny
Wolnością słowa
Można się zachłysnąć i udławić
Polityk musi stanąć na wysokości zadania
Oby tylko nie spadł
Oby tylko nie spadł
Łzy i wódka mogą lać się strumieniem
Jestem utalentowany
Ale tylko we śnie
Ale tylko we śnie
Ileż tam fantazji
Polityk z jajami?
Jego bywają cuchnące
Jego bywają cuchnące
Kilka fałszywych kroczków
To jeden fałszywy krok
Gdy jest cenzura
Myśli też schodzą do podziemi
Myśli też schodzą do podziemi
Gdy się straciło twarz należy ją zasłonić
Ci Trojańczycy! Koń by się uśmiał
Brak argumentów uzbraja w maczugę
Słowa dwuznaczne to słowa znaczone
W minionej epoce karano nawet za milczenie
Orzeł w ludzkiej skórze upada
Gdy staje się upierzony
Głowa też bywa monetą
Oddaje się jak dług
Krew? Przetoczyć utoczyć zalać
Cierpnie stygnie błękitna
Kto za nim stoi? To on stoi za kimś!
Pieśni kościelne staja się świeckimi
A świeckie religijnymi
I koń by się uśmiał
Dzisiaj traktor
Krzyż na drodze i na drogę
Włosy staja dęba a jak się jest łysym
I emeryci maja wartość państwowotwórczą
Mali wodzowie trafiają na małe wyspy
Doszedł do ściany
Okazała się trumną
Stwórca miał trudności twórcze
Musiał posłużyć się ewolucją
Musiał posłużyć się ewolucją
Po niektórych ludziach pozostaną tylko obelgi
Masz taki kształt
Że planuję gwałt
Mężczyzna do bani
Niczego nie wycygani
Marzenia seksualne
Są nachalne
Są nachalne
Obojgu seks w głowie
Po połowie
W tej polskiej mowie
Na przysłowiu przysłowie
Na dziesięciu starców
Dziewięciu umiera przedwcześnie
Życie jest piękne
Dziewczyny piękniejsze
Gdy nieszczęście zagląda w oczy
Zamknij je
Mam z nią wspólny język i coś jeszcze
W małżeństwie bywają dni bezcielesne
Gdy gonisz złodzieja
Wołaj że to nie ty
Jak pocieszyć skazańca?
Opowiedzieć mu dowcip o kacie.
Bywa i świeckie błogosławieństwo
I fakty bywają fałszywe
Prawdę dowodzą fakty
Czasem których nie było
Ustrój mi się nie podoba.
Tuskokracja
Społeczeństwo zinterneciało
Wiatr od morza wódki
Pod przyłbicą bywa pusta czaszka
Też się bili na barykadach. Z tyłu
Młot wyszedł z użycia
Sierp wyszedł z użycia.
Czym pracować?
Były budowle socjalizmu
Teraz są budowle demokracji
Teraz są budowle demokracji
Gdy przemawiasz czytaj z kartki w głowie
Nadzieja jest matką.
Nic dziwnego
Jest rodzaju żeńskiego
Są gruszki ulęgałki i słowa ulęgałki
Inwalida dostał w kość po kulach
Wpadła mi w oko
Żaden okulista nie jest w stanie jej usunąć
Oboje są głodni i spragnieni wrażeń
Wspólnota
Przed posadzeniem na krześle narobił w spodnie
Egzekucję odroczono
Chciałbym być z tobą sam na sam
W sprzyjających okolicznościach
Po kilku głębszych mam głębszy sen
Ktoś tajemniczy pytał mnie o adres wroga
Chętnie podałem.
Potem poszedłem na jego pogrzeb.
Potem poszedłem na jego pogrzeb.
Zostanie po nas złom żelazny
Pokoleń nie będzie
Chciałbym mieć tyle miłości ile jest dziewczyn
Człowieku życia nie starczy ale staraj się
Miłość ojczyzny
Jak z nią współżyć?
Kogo liczy owca w bezsenną noc
Jak to na wojence ładnie
Rusek na dnie
Bije od niej blask
Zaślepia czy oślepia
Lubię mydlane opery
Oczyszczają mój umysł
Marzy mi się
Posiąść Krysię
Miłość mija bez echa
Gdy nie ma dziecka
Na ramię krzyż naprzód marsz
Tyle u mnie białych plam ile zdrad
Gdy brak owoców też można poznać?
Gdy żona nie pracuje to miłość jest płatna?
Dieta w miłości?
Żona
Po co trumnę zabijają gwoźdźmi
Przecież nieboszczyk nie wstanie
Diabeł nie musi kusić. Wystarczy wódka
Światopogląd wodza to wiara poddanych
Od prawdy w oczy można oślepnąć
Prezes ma jeden palec.
Wskazujący
W sytuacji można się znaleźć lub zorientować
Kobieta chętnie ujawnia najskrytsze myśli
Najskrytsze myśli dotyczą najczęściej
Najskrytszych części ciała
Dwuznaczne myśli i słowa dotyczą
Jednoznacznych potrzeb
Tylko jedna postać żyje wiecznie. Śmierć
Podwalina małżeństwa
To co jest dość nisko
Gorąca melodia rozgrzewa duszę
I parzy ciała
Jedyne pożyteczne przelewanie krwi
Z żyły do żyły
Gdy sukces mnie upaja upajam się wódką
Niektórym idzie jak po maśle
Innym jak po margarynie
Miał nosa
Umarł zanim śmierć go dosięgła
Kat katowi głowy nie utnie
Diabeł rogaty. Kto mu przyprawił rogi?
Miał niewierną diablicę. Z kim go zdradziła?
Buty na wysokiej stopie życiowej
Czy to sztylpy?
Słowo wylatuje z ust a trafia w ucho?
Klamka zapada raz w życiu.
To wieko trumny
Gimnastyka poranna dobrze zrobi
Obu małżonkom
Nie ze mną te numery
Numerki tak
Niewyżyty niespożyty
Podarowałem pierścień
Z kamieniem filozoficznym
Nie zhańbiłem się hańbą
Ani nie wstydzę się wstydu
Wołajmy niech żyje i spada
Gdzie mnie oczy poniosły?
Wiadomo jestem mężczyzną
Kat gdy mu się uda zaciera ręce
Gdy nie uda wyciera
Dowcip bez pointy to jak mężczyzna bez...
(wąsów?)
Ujrzałem u niej aureolę
Strzegę się jej jak diabła
Kości zostały w-rzucone
Chowano chuderlaka
Była motylem (bielinkiem kapustnikiem)
Sprzedawczyk liczy na kupno władzy
W małżeństwie potrzebne chociaż
Jedno wspólne zainteresowanie: łóżko
Perskie oko w ogonie pawia
Zastanawia
Nie należy szukać dziewicy ze świecą
Wypali się i co?
Jakże cieszy grób wroga
Bywają złote myśli pozłacane i zwykłe
Goła i bosa pożądana
Nowa mniejszość narodowa PiS
Grochem ją.
Ściana
Powyżej uszu powyżej nosa
Poniżej pasa poniżej krytyki
A co w środku?
Cudze błędy to często nasze żony
Łatwy orzech do zgryzienia
Orzeszki ziemne
Ciemny typ rzuca cień
Próżniacze życie to pełnia życia
Kto stoi nad grobem sam w niego wpada
Bałtyk
Po jakiemu to
Woda w ustach bywa brudna
Mam własne zdanie
Nie, wiele zdań
Modlę się by Bóg uznał moje grzechy
Za przedawnione
Kat skraca głowę o tułów
Drobnoustroje żerują na wielko- ustrojach
Można zginąć
Za przymrużenie oka do tyrana
Równiejsi, równi, mniejsi
Dziś są kapłani kapłani
Byli sekretarze kapłani
Czarne noce czasem trwają lata
Każą oszczędzać
Więc piszę krótko
Myślenie też męczy
Wielu
Sny są surrealistyczne
Szkoda że nie umiem malować
Nie lubię inter-punkcji
Inter jeszcze ale punkcję?
Pojawiają się nowe słowa
Np. PiS-dzielec
Wieloznaczne to słowo „anty”
Antygona, antylopa, antychryst
F-anty, Antiqua, gig-anty
Bawidamka? Lesbijka?
Każda pozycja jest dobra
Najlepsza dobrze płatna
Oświadczyłem się bez przygotowania
To była wielka improwizacja
W jakim języku myśli niemowa
W języku gestów?
Na fali się wypływa gdy jest fala
Gdy nie ma się tonie
Błędne koło to małżeństwo
Wciąż to samo i z tą samą
Dostałem podkową szczęścia w głowę
W jakiej tonacji grają jelita marsza?
W dur czy czerwonki
Ostatnia stacja kolei losu
Ma jeden peron
Najsprawniej operuje się toporem wojennym
Za pomocą języka
Siedzę ż żona przy okrągłym stole
Reprezentuję opozycję
Cel pal!
Ty Żydzie
Kobieta: gotyk renesans barok kokoto
Gdy przez gardło przechodzi wódka
To łatwiej wychodzą słowa
Owoc żywota mojego
Kupka kości
Na dno najlepiej upadać we dwoje
Godziny życia powinny odmierzać
Spóźniające się zegarki
Według Lorenza zegarek w biegu życia
Też powinien się stale spóźniać
Oby
Pamiętnik nienapisany zabiera się do trumny
Co zrobić z mysimi dziurami
Gdy wytępi się myszy
Poszukiwanie przygód miłosnych jest ciekawe
Same przygody? Powtarzalne
Szanuj palec wskazujący wodza
W stadzie ludzi zachowuj się nie po ludzku
Czarny prezydentem USA
Może to początek
Morze jest pełne zarazków
Zaraża nas choroba morską
Kotowi w worku należy dodać mysz
Pies goni swój ogon
Kota trzeba wykręcać ogonem
Zamiast opowiadać dowcip
Sam się z niego śmiał
To też budziło salwy śmiechu
Są perwersje seksualna i sensualne
Skąd się wzięła idea szatana
Może to pamięć po pterygozaurach
Nacjonaliści nie chcą współżyć
Z innymi narodami
Onaniści?
Nagrodę Nobla pierwszemu
Który wypowiedział pierwsza słowo
Wilk wilkowi człowiekiem
Gdy wódz niski wysocy muszą odejść
Dziura w całym
To jak całość w dziurze czarnej
Po likwidacji analfabetyzmu
Pozostali sami alfabecie
Historia się nie powtarza
Sam tego doznaję
Mam wciąż jedna żonę
Cuda się zdarzają
Urodziłem się
Jestem na granicy życia i śmierci
Ani to życie ani śmierć
Beztalencie też ma wzięcie
Tyka we mnie bomba zegarowa
Niechby mechanizm się zaciął
Po owocach poznaje się
Należy najpierw je posmakować
Zmuszać kogoś do myślenia
Jakaż to kara
Podlizywał się dziewczynie
Podlizywał czy polizywał
Patrzmy bliźnim na palce
I na paznokcie
Jedna kropka jednoznaczna
Wielokropek wieloznaczny
Nad poziomy wylatuj
Tylko nie za wysoko
Ciemna gwiazda zapala się
Po wyborach
Władza leży na ulicy
Często w kałuży
Drugie „ja” najczęściej milczy
Niechby tylko przemówiło
Bestii w ludzkiej skórze nie rozpoznasz
Człowieka w skórze bestii także
Igrzyska polityczne
Kto trafi celniej słowem?
Własne zdanie może zaszkodzić
Mur chiński utrudnia Chinom
Atak na Syberię
Za sikanie pod murem berlińskim
Można było zginąć
Czym kat wycierał topór?
Rękawem?
Życie toczy się w czterech ścianach
A sufit i podłoga?
Pies ci mordę liza
Kundel
PO zapluty karzeł demokracji
Wybór to ich ostatni
Partyjny skończy się trud
Pisanie do szuflady?
To zaszczyt dla szuflady!
Młodości nie dodawaj mi skrzydeł
Nie dodawaj mi lat
Żyjący długo pójdą do nieba
Ich grzechy są przedawnione
Idź do nieba z zapasem dowcipów
Pan Bóg ma poczucie humoru
Choroba zredukowała Hawkinga
Do komputera
Akceptowałbym lustro
Gdyby ten bydlak w nim
Mnie nie przedrzeźniał
Napis na grobie tajemnicy
Tu jest pies pogrzebany
Myśl rodzi się na zasadzie „eureka”
Powyższa myśl także
Była komuna, masoneria
Dzisiaj są PiS-oneria
I sny o wolności były kiedyś zakazane
Smutne że radością
Nie można wszystkich obdzielić
Jak to „życie pozagrobowe?
Chyba grobowe
Rozumienia dowcipu nie da się nauczyć
Międzypaństwowe układy porozumienia
Bywają nieporozumieniem
O gdybyż brudne pieniądze cuchnęły?
Zdrowy rozsądek też choruje
By korzystać z cudzych pomysłów
Należy mieć pomysł
Poddani oddają krew
Na stole ofiarnym władzy
Nie darz mnie przyjaźnią
Gdy chcesz pożyczać
Czasoprzestrzeń
Noc w łóżku z kochanką
Chciałbym usiąść ze śmiercią
Przy okrągłym stole
Wychodzi nam bokiem
Poprzednio lewym
Obecnie prawym
Bieg życia nie ma ustalonej mety
Ludzie marzą o królu
Niech by nim był chociaż prezes
Na ramię krzyż
Prezentuj krzyż
Żyjemy wszyscy w poczekalni
Otwierają się drzwi: proszę następny
Wszyscy nie mogą być święci
Zabraknie aureoli
Życie to nie bajka
Szkoda
Co będzie gdy orły ze sztandarów odfruną?
Biję się z własnymi myślami
Myśli krwawią
Z samego myślenia się nie wyżyje
Z bezmyślności często
Wolę krytykę
Ujawnia przeciwnika
Pochwała jest podejrzana
Na grobie mi napiszcie
Umarł bezpowrotnie
Suche fakty są i wyblakłe
Cenniejsze są cudze plecy
Obudziłem się w jej łóżku
Ale to był sen
W tłumie czujemy się wartościowsi
Każda idea rodzi frakcje
W religii sekty
Niejedna gwiazda staje się
Brązowym karłem
Czas powstał wraz z początkiem świata?
Nieprawda
Wraz z moimi narodzinami
Gdy alergik kicha nie mów
Na zdrowie obrazi się
Rzucał piaskiem w oczy
By go ni obserwowano
Nie czyńcie krzywdy bakteriom
One też chcą żyć
Surrealizm w polityce?
Krzyżem go
Aureola może przydusić
Pokochałem dziewczynę
Tylko to co w niej najważniejsze
Dama mojego serca nie ma dla mnie serca
Brzydkie słowa? Tak ich mało?
Opinia o mnie jest taka
Grafoman a struga chojraka
Ściga nas czyha zza węgła
Zgadnij kto? ( Jest rodzaju żeńskiego)
Spowiedź wiwisekcją duszy
Co różni ludzi od zwierząt?
Są dla nich bezduszni
Homo sam pies
Przydałoby się dziesięć do miłości
Zamiast do roboty
Nie wybieraj się z motyka na księżyc
On ci tego nie daruje
Piszę co mi ślina przyniesie na język
Szlachetna ślina
Fakty bywają nagie
Nie wstyd wam?
Gdy grzmi
Niebo zgrzyta zębami
I mysz bywa uskrzydlona
Nietoperz
Kto czyta te banialuki
Uzupełnia myślowe luki
Pieniądze nie śmierdzą?
A brudne?
Reszta jest milczeniem
A co na początku?
Z żywymi trzeba naprzód iść
Ale uważać na skręty
Kłamstwo ma krótkie nogi
Dlatego szybko się rozchodzi
Przemówienia bywają pełne czkawki
(Ideologicznej)
Szafa gra jak się rozeschnie
Od debiutu minęło tyle lat
Teraz czeka mnie finał
Objęcia bywają pętlą
Niechby świat istniał
Nawet po mojej śmierci
Dialog z dziewczyną prowadzi się przed
Ile srebrników zapłacili arcykapłani
Za okrzyk: ukrzyżuj go?
Tort na stulecie w kształcie gromnicy
Ze strachu trzęsą się portki
A co z radości?
Mówię serio: śmiech to zdrowie
Pisał fragmenty poematu
Reszty kazał się domyślać
Wyszedł z siebie
Żeby przejść samego siebie
Głupiec uważa mądrego za głupca
Ale nie vice versa
Wolność słowa nie idzie w parze
Z kulturą słowa
Głos serca często rozmija się
Z głosem sumienia
Piję dla zabicia czasu
A czas żyje i żyje
Co pozostaje z człowieka?
Surowce wtórne
Poniżej krytyki te banialuki
Więc ich nie krytykuj
Jeden spec drugi spec
Ja i Lec
Rodzą się w głowie różne kawałki
Dyrdymałki
Raduję się w dur
Martwię się w mol
Patrzę na ciebie okiem Erosa
Nie poskąpię trzosa
Brak talentu nadrabiam inwencją
Wodolejstwo ma wiele źródeł
Godzę się z losem
Mam wciąż tę samą żonę
Nie graj w otwarte karty
Gdy twój przeciwnik ma ukrytego asa
W głowie rodzą się gadki
Wychodzą szmatki
Głos ludu grzmi w knajpie
W moich słowach błysk geniusza
Tylko autora wzrusza
Myślenie nie ma przyszłości
Myślą za nas komputery
Te banialuki pisałem na brudno
A tu są przepisane na czysto
Fałszywe tony
Gdy żona krzyczy
Chodzi za mną szpicel
Przecież się nie ukrywam
Wzięła moje słowa do serca
A one były skierowane gdzie indziej
Moje ukryte pragnienia
Widać na mojej twarzy
Zmarszczki?
Rany zadane zębem czasu
Przypadki chodzą wśród ludzi
Ja jest szczególnym
Szkoła życia nie stawia ocen
Mały człowiek a jakie wielkie zero
W jej spojrzeniu było podwójne dno
Pytanie a odpowiedź
Gdy odwraca wzrok
Moje światopoglądy sprowadzają się
Do jednej takiej
Świeżo upieczony polityk
Bywa bez przypraw
Nie jestem złotą rączką
Ale pisać umiem
Przez dziurkę od klucza można odkryć
Wiele tajemnic
Czuję pismo nosem
Mimo że mam oczy
Wszedłem
Zostałem bez wyjścia
Kiedyś wisiało się u pańskiej klamki
Dziś u klamki prezesów
Już przy urodzeniu podpisano na mnie
Wyrok śmierci z odroczenie na lata
Nie umrzemy z głodu
Będziemy przecież jeszcze gryźć ziemię
Moje koło szczęścia obraca się
W przeciwna stronę
Specjalizuję się w pisaniu nekrologów
Zamów dla siebie (tanio)
Śmiertelna nuda?
Nieśmiertelna niechby trwała
Nie ujawniaj mądrości
Bliźni ci nie wybaczą
Płody mojego umysłu zapłodnione są
In vitro
Ogarnie nas wieczna noc
Wiecznego dnia bym nie wytrzymał
Postanowiła zostać czysta jak łza
Stąd moje gorzkie łzy
Na zawrót głowy od sukcesu
Nie ma lekarstwa
Małżeństwo to reformacja
W życiu
Jedno pociągnięcie pióra zmienia wiele
Np. podpis
Prawdy są tylko we wzorach
Cała reszta to półprawdy
Nie pragnę reinkarnacji
Bo jak w zająca
To zje mnie mój sąsiad wilk?
Nie muszą pójść do raju
Wystarczy mi święty spokój
Myśleć należy przez różowe okulary
Nagi i bosy
Bo puszczono go z torbami
Pięć zmysłów?
A Eros?
Talent nie zawsze przynosi talenty
Ta polityczna beczka śmiechu
Wywołuje zgrzytanie zębami
Wytarte słowa
Żargon
Był czas że śmierć zamieniła kosę
Na sierp i młot
Gdy lew upoluje człowieka
Dla niego to dziczyzna (?)
Władcom by rzucać cień
Nie jest potrzebne światło
Spis powszechny
Inwentaryzacja obywateli?
Epoka krzyży epoka stosów epoka pieców
Epoka…..
Człowiek materiał jadalny dla bakterii
Gdyby nie mój wewnętrzny głos
Nie miałbym z kim rozmawiać
Nie możemy umrzeć tak sobie
Datę wyznaczają lekarze
Nie mówmy prawdę w oczy
Do ucha
By nie wypaść z siodła
Należy wygrać wyścigi wyborcze
Najłatwiej się wysłowić w polityce
Obelgą
W polityce im więcej się mówi
Tym mniej ma się do powiedzenia
Leżąc przed władzą plackiem
Można plackiem pozostać
Moje drugie dno
Żona blondynka
Często gwiazda w polityce to meteor
Przegrasz wybory
Przesiądź się na polityczny wózek inwalidzki
Niektórym władza chodzi po głowie
Niektórym daje po głowie
Krótkowidz źle widzi bez okularów
I oczami duszy
Gdy jest na co popatrzeć
Niepotrzebne różowe okulary
Wreszcie przejrzałem na oczy
Stałem się przejrzały
Z prochu powstałeś i się obrócisz
A kości?
Trzymaj ręce przy sobie
Nie molestuj władzy
Wpadła mi dziewczyna w oko
Dostałem zapalenia uczuć
Czym przecierać oczy
Ze zdumienia